Archive for listopad, 2012
Julka i kalafior.
21 listopada, 2012Nie pójdę więcej do kina.
18 listopada, 2012Ostatnio, w ramach relaksu, nabierania ogłady i czerpania garściami ze wszechotaczających nas dóbr kultury masowej, wybraliśmy się do kina. Założenie było proste. Iść, kupić bilet, obejrzeć nowego Bonda, ODPOCZĄĆ, zrelaksować się przy dobrym filmie, wrócić do obowiązków.
Jeśli ktoś śledzi ten wpis od poczatku i z uwagą zapoznał się z tytułem, z pewnością dał radę wydedukować, że założenia założeniami, a realia realiami.
Czasami teskni mi się do lat osiemdziesiątych. Wiem co piszę, bo pamiętam ten czas i byłem na tyle duży, że od czasu do czasu bywałem w kinie. Do kina szło się po to, żeby przede wszystkim obejrzeć film, skupić sie na nim i mieć frajdę z tego, że wydało się na to pieniądze. Dziś natomiast, za 56zł dostałem ciamanie, chrząkanie, mlaskanie popcornem, jedzenie hamburgerów(!), dzwoniące telefony komórkowe, siorbanie napojami, odwijanie cukierków z najbardziej trzeszczących papierków na świecie podczas najcichszych i kluczowych dla akcji scen…
Dziękuję, ale na taką formę rozrywki ja się nie piszę. Następnym razem jak przyjdzie mi do głowy wydać 56zł na obejrzenie filmu, to kupię sobie płytę dvd, butelkę dobrego shiraz i obejrzę go w ciszy i skupieniu na swoim małym monitorku.
Pora rozejrzeć się za kinami, które szanują widza i nie sprzedają szamania przed wejściem… bo chyba przestajemy rozróżniać gdzie i po co idziemy. Pewnie to jakiś znak czasów… trudno, ja wysiadam.
Pamiętajmy.
15 listopada, 2012Pamiętajmy o tym, żeby nie konczyć każdego zdania słowem „tak?”.
Do usłyszenia.