Kiedyś było łatwiej. Wkładało się do aparatu rolkę filmu. 36 klatek… aż 36 i tylko 36. Dziś chyba mało kto byłby w stanie ogarnąć imprezę taką jak ślub mając do dyspozycji 36 klatek i konieczność zwinięcia filmu i nałożenie kolejnego. Pytanie do tych co fotografują – jak długo zajmuje Wam zrobienie 36 zdjęć aparatem cyfrowym? Znam takich, którzy potrafią w klika sekund… Przy obecnej wielkości kart pamięci takich ilości jak 36 w zasadzie w ogóle się nie odnotowuje.
Za tym idzie coś więcej. Fotografowie przestali przykładać się do zdjęć. Robią dużo, wybierają najlepsze, reszta do śmietnika. Kiedyś wracało się ze ślubu z 3-4 rolkami filmu… teraz z garścią kart i 1-2 tysiącami zdjęć. Nieudane – śmietnik. Było minęło… ale czy na pewno było nieudane? Z czasów rolki filmu zostało nam jedno przyzwyczajenie. Nie kasujemy żadnych zdjęć w trakcie. Kiedyś zdjęcia z filmów kopiowało się na papier w małym formacie i dopiero wtedy była selekcja. Teraz oczywiście wszystko odbywa się na komputerze. Zasada pozostaje niezmienna… nie zobaczymy dużego zdjęcia – nie kasujemy. Bywa, że pozornie nieudane zdjęcie, może się okazać bardzo ciekawe.
Tak było naszym zdaniem w przypadku zdjęcia ze Ślubu Oli i Kuby. Można się zastanawiać o czym jest to zdjęcie… można się zastanawiać, dlaczego zostało… Zostało bo zatrzymaliśmy się przy nim na dłużej i uzyskało status jednego z naszych ulubionych zdjęć z tego reportażu. Nieudane? Naszym zdaniem przeciwnie. Udane.
Olę i Kubę pozdrawiamy!
loading...